Clásico de Avellaneda w finale Liguilli Pre-Libertadores!

Piątkowego wieczoru rozegrano aż trzy mecze Liguilli. Dwie w Pre-Sudamericanie, a także znamy już finałową parę baraży o Copa Libertadores. Stało się! Będziemy mieli derby Racingu Club z Independiente o ostatnie argentyńskie miejsce w CL 2016.

Liguilla Pre-Libertadores

Racing Club vs Estudiantes La Plata 2:1 (1:0)

Gole – 1:0 Marcos Acuña (22′), 2:0 Luciano Lollo (61′), 2:1 Diego Mendoza (82′)

Pierwsza w historii Argentyny batalia braci Milito spośród których jeden był piłkarzem, a drugi trenerem. Wygrał ją biegający jeszcze po boisku Diego, lecz nie może on zaliczyć spotkania do udanych bowiem nic nie strzelił, a mało tego musiał przedwcześnie udać się w kierunku szatni.

Zgodnie z oczekiwaniami wręcz niezniszczalny na własnej twierdzy Racing Club pokonał tam 2:1 kiepskich na wyjazdach Estudiantes La Plata. Grająca dziś w czarnych trykotach „La Academia” może już szykować ekipę na dwa klasyki przeciwko odwiecznemu wrogowi.

Cudownym golazo w 22 minucie wynik otworzył Marcos Acuña. Jeden z obecnie najlepszych skrzydłowych ligi argentyńskiej przejął futbolówkę na lewej flance, wykiwał jednego rywala, a gdy drugi zbliżał się huknął niemal w okienko z 22 metra.

Estudiantes nie sprzedał tanio skóry, ale pod bramką Sebastiána Saji właściwie nie stworzyli zagrożenia. Dla gospodarzy mógł podwyższyć Diego Milito, ale feralnie chybił nad poprzeczką otrzymawszy centrę od Gustavo Bou.

Natomiast można z czystym sumieniem rzec, że pojedynek był niezwykle brutalny. Sporo fauli, żółtych kartek, a także dwie czerwone. A kiedy w 58 minucie boczny obrońca gości Leonardo Jara wyleciał z boiska za drugą żółtą kartkę było już pozamiatane.

Racing skrzętnie wykorzystał grę w przewadze liczebnej. Już kilkadziesiąt sekund później centra z rzutu rożnego początkowo wybita, lecz kolejne dośrodkowanie w pole bramkowe od Marcosa Acuñy szczupakiem przeciął stoper Luciano Lollo trafiając na 2:0.

Aczkolwiek w 68 minucie sędzia postanowił z własnej woli zaświecić ostatnia iskierkę nadziei laplateńczykom. Wówczas kontrowersyjny ostatnimi czasy Néstor Pitana dał czerwoną kartkę Diego Milito za faul, który co najwyżej kwalifikował się do żółtego kartonika.

Ponownie w równych składach Estudiantes ruszyli do odrabiania deficytu, lecz było ich stać tylko na honorowe trafienie. 82 minuta – Diego Mendoza dobił do pustej bramki odbite od słupka uderzenie Leandro Desábato po uprzednim rozegraniu kornera.

Pod koniec szalał wprowadzony z ławki Óscar Romero. Paragwajczyk zachwycił serią zwodów jakiej pozazdrościłby sam Messi. Proszę spojrzeć jak zatańczył z obroną Estudiantes. Szkoda, że tę akcję zakończył tylko boczną siatką, no ale kąt od bramki był zbyt ostry…

Diego Cocca przed swoim odejściem z Racingu chce wprowadzić ich do Pucharu Wyzwolicieli drugą edycję pod rząd.

Ubiegłoroczny mistrz Argentyny będzie miał o tyle łatwiej, że pierwszy mecz stoczy na wyjeździe, ale mimo to faworytem wydaje się będące aktualnie w dużo lepszej formie Independiente.

Dowodzonym przez Gabriela Milito „Estu” zostaje tylko walka o Sudamericanę. Tam mogą zmierzyć się przeciwko wspomnianemu niżej Aldosivi, ale to jeszcze się okaże kto będzie ich oponentem.

Liguilla Pre-Sudamericana

Gimnasia La Plata vs San Martín de San Juan 5:1 (3:1)

Gole1:0 Nicolás Mazzola (2′), 1:1 Renzo Vera (8′ – pen.), 2:1 Roberto Brum (21′), 3:1 Javier Mendoza (44′), 4:1 Fabián Rinaudo (51′), 5:1 Maximiliano Meza (61′)

Pod koniec sezonu z długiego letargu przebudziła się Gimnasia La Plata. „Los Lobos” nie zamierzają drugi rok z rzędu tkwić wyłącznie w rozgrywkach krajowych toteż play-offy o Sudamericanę są dla nich bardzo ważne.

Udowodnili to wczorajszego popołudnia demolując 5:1 na swoim El Bosque wymagającego beniaminka z zachodniej Argentyny. Wielkie strzelanie rozpoczęli jak nie minęła jeszcze druga minuta rywalizacji. Wówczas Nicolás Mazzola szczupakiem dobił z najbliższej odległości uderzenie Roberto Bruma inicjując kanonadę.

Aczkolwiek z pierwotnego prowadzenia „Wilki” cieszyły się krótko. W ósmej minucie faul bramkarza Nicolása Navarro na Carlosie Bueno i rzut karny dla gości jaki na wyrównanie zamienił Renzo Vera.

Zawodnicy Pedro Troglio jednakże szybko wrócili na odpowiednie tory. 21 minuta – Nico Mazzola i Roberto Brum zamienili się rolami. Ten pierwszy dograł z ubocza pola karnego, a drugi celnym strzałem przy słupku dał Gimnasii wtórne prowadzenie. Urugwajczyk, który w tym sezonie był najczęściej faulującym graczem ligi argentyńskiej miał swoje pięć minut sławy.

Tuż przed kwadransem przerwy gola do szatni zdobył Javier Mendoza celnie przymierzając w długi róg ze skraju pola karnego. Trzeba przyznać, że 23-latek już wcześniej zabłysnął nienaganną techniką.

Piłkarz o nazwisku Mendoza tego dnia zdobył gola dla Estudiantes, a dla zachowania równowagi inny wpisał się na listę strzelców dla przeciwnika zza miedzy.

Jeszcze urodziwsze trafienie na wstępie drugiej odsłony zanotował Fabián Rinaudo. Były pomocnik włoskiej Catanii oraz eks-reprezentant Argentyny przechwyciwszy błędne podanie rywala na jego połowie, wykiwał dwóch obrońców i zza pola karnego wymierzył pod poprzeczkę niemal w okienko jak rasowy ekspert.

Rzeź laplateńską uwieńczył Maximiliano Meza, kiedy po godzinie zawodów celną główką przeciął dośrodkowanie od kapitana Lucasa Lichta, nie dając żadnych szans bramkarzowi Luisowi Ardente.

Później jeszcze raz trafić powinien Nico Mazzola, lecz fatalnie chybił w akcji sam na sam ze wspomnianym goalkeeperem. Niemniej victoria GELP nie pozostawia najmniejszych złudzeń.

Aktualnie ciężko stwierdzić kto będzie rywalem Gimnasii w decydującej batalii o wejściówki do Copa Sudamericana 2016. Najpewniej będzie to jakaś drużyna, z którą sąsiadują w tabeli sezonu zasadniczego np. Quilmes.

***

Unión vs Aldosivi 1:2 (0:1)

Gole – 0:1 i 1:2 José Sand (29′, 66′), 1:1 Emmanuel Brítez (46′)

Sam nie wiem czy można tu mówić o zaskoczeniu ze względu zwycięstwo teoretycznie niżej notowanego Aldosivi na obiekcie Uniónu, który był najmocniejszym beniaminkiem sezonu zasadniczego, ale w tabeli uciułał tylko punkt więcej aniżeli „Rekiny”.

Rozpoczęło się kontrowersyjną sytuacją z 4 minuty. Bramkarz gospodarzy Nereo Fernández zażegnując niebezpieczny atak Santiago Rosalesa wybił mu piłkę spod nóg, lecz arbiter Saúl Laverni najpierw podyktował kontrowersyjną jedenastkę dla Aldosivi. Dopiero po dłuższych konsultacjach z liniowymi i protestującymi graczami anulował swą (niesłuszną) decyzję.

Mimo to victoria i tak była po stronie beniaminka z Mar del Platy. Dwa gole zdobył staruszek José Sand. Niegdyś dwukrotny król strzelców Primera Division de Argentina jako snajper Lanús, dziś mając 35 lat nagle odzyskał dawny instynkt strzelecki. W 29 minucie wykorzystał okazję sam na sam z bramkarzem po asyście z centrum od Rogera Martíneza (ale czy wcześniej nie uderzył przypadkiem obrońcy rywali?).

Zaraz na początku drugiej odsłony celną główką wyrównał defensor Emmanuel Brítez, lecz po 66 minutach „Tiburones” wtórnie byli na prowadzeniu, kiedy Pepe Sand także głową wykończył dośrodkowanie od Rogera. Kolumbijczyk zaliczył dziś dwie asysty przy bramkach Sanda.

Unión niby był faworytem tego starcia, ale ugiął się pod presją. Goście powinni byli jeszcze władować trzeciego gola jednak Nereo wybornie sparował atak jeden na jednego Santiago Rosalesa. Zatem to Aldosivi stanie do rozstrzygającej batalii o awansie do Copa Sudamericana w swoim historycznym sezonie na szczeblu Primera Division.

Podczas tejże kampanii spośród dziesięciu beniaminków mieliśmy dwóch, którzy debiutowali w pierwszej lidze. O ile Crucero del Norte spadło niemal bez walki, to tyle Aldosivi stanie się chyba czarnym koniem sezonu.

W weekend przerwa od argentyńskiej Liguilli. Natomiast ostatnie trzy spotkania pierwszej rundy baraży o Sudamericanę odbędą się w poniedziałek i we wtorek.

Comments are closed.