Bieżącego weekendu liga argentyńska odpoczywa, aczkolwiek piątkowej nocy rozegrano dwie batalie półfinałowe krajowego pucharu. Do decydującego rozdania weszły Boca Juniors oraz Rosario Central. W obu pojedynkach o finał sędziowie dwukrotnie karali graczy czerwonymi kartonikami.
Boca w cuglach pokonała 2:0 borykający się z nawracającym kryzysem Lanús. „Xeneizes” zaklepali sobie victorię jeszcze podczas pierwszej części. Stadion Bicentenario w San Juan – arena tej potyczki jest niebywale szczęśliwą dla aktualnych liderów klasyfikacji Primera Division.
Trzynasta minuta również okazała się szczęśliwa, bowiem wtedy otrzymali rzut karny po tym jak Marcelo Meli został ewidentnie przewrócony w szesnastce rywala przez Diego Braghieriego. Obrońca „El Granate” długo nie mógł zaakceptować decyzji arbitra i jeszcze obejrzał żółtą kartkę za protesty.
Futbolówkę na jedenastym metrze ustawił Nicolás Lodeiro. Reprezentant Urugwaju z łatwością wykorzystał szansę. Co ciekawe, gdy w kwietniu obie ekipy mierzyły się ze sobą na arenie ligowej to eks-playmaker Ajaksu Amsterdam też zdobył gola po karnym.
W 31 minucie Lodeiro do strzelonego wapna wplótł asystę. Jego długa laga z połowy boiska zapoczątkowała atak Téveza, który wygrał starcie bark w bark z innym stoperem Gustavo Gómezem i znalazł się sam na sam z bramkarzem Matíasem Ibáñezem, którego przechytrzył zza pola bramkowego zakładając mu klasyczną siatkę.
„Apacz” ustalił wynik pierwszego półfinału na 2:0, czwarty raz w tym turnieju wpisując się do listy strzelców. Nawet zazwyczaj stonowany trener Rodolfo Arruabarrena był wniebowzięty!
Szkoda jedynie zmarnowanej setki Marcelo Meliego, który tuż przed przerwą mógł dobić słabnącą ekipę z południowego Buenos Aires, lecz po świetnym podaniu od Téveza fatalnie chybił obok bramki z najbliższej odległości.
W drugiej odsłonie piłkarze Boca raczej zabawiali się z oponentem. Chwilkę po zmianie stron Calleri wychodząc na czystą pozycję zamiast normalnie uderzyć próbował uczynić to wślizgiem, ale skierował futbolówkę prosto do rąk Ibáñeza.
Lanús nie szarżował prawie nic. Agustín Orión miał łatwe spotkanie – poza kilkoma groźnie wyglądającymi centrami w pole karne było niewiele do interweniowania.
A pod koniec ekipę charyzmatycznego Guillermo Barrosa Schelotto (występującemu przeciwko swojemu macierzystemu klubowi) szlag trafił. Zamiast grać bezmyślnie atakowali zawodników Boca. Nie mogli pogodzić się z odpadnięciem, ale stricte piłkarsko nie mieli żadnych argumentów.
Efektem tego dwie czerwone kartki dla nich – w 80 minucie Paragwajczyk Gustavo Gómez najpewniej próbując zemścić się na Tévezie* za drugiego gola bezmyślnie skosił go po nogach. Podczas doliczonego czasu Matías Fritzler walcząc o piłkę chamsko kopnął rywala, za co „w nagrodę” też prędzej udał się do szatni.
* – „Carlitosa” jednak ściga karma za ten brzydki faul powodujący długoterminową kontuzję Ezequiela Hama. Najpierw feralne zderzenie z Víctorem Cáceresem podczas reprezentacyjnych eliminacji MŚ, a teraz to. Dzisiejszy mecz dokończył, aczkolwiek na chwilę musiał opuścić murawę utykając.
Boca w tym roku dwukrotnie ograła Lanús różnicą dwóch goli. Jeszcze niedawno te ekipy toczyły między sobą zacięte pojedynki, lecz dziś „Azul y oro” miażdżą wypalonych „El Granate” pod każdym względem.
Lanús vs Boca Juniors 0:2 (0:2), gole – Nicolás Lodeiro (14′ – pen.), Carlos Tévez (31′)
Skład Boca Juniors: Agustín Orión – Gino Peruzzi, Fernando Tobio, Daniel Díaz, Luciano Monzón – Pablo Pérez (60′, Nicolás Colazo), Cristian Erbes, Marcelo Meli – Nicolás Lodeiro – Carlos Tévez (C), Jonathan Calleri (72′, Rodrigo Bentancur)
Nadspodziewanie łatwy awans Boca do finału Pucharu Argentyny. Zatem „Bosteros” czeka niesamowita walka z Rosario Central batalia o skompletowanie krajowego dubletu!
Drugi mecz:
Rosario Central vs Racing Club 1:0 (1:0), gol – Marco Ruben (45+1′)
Druga walka o finał o wiele bardziej zacięta. Na Estadio Padre Ernesto Martearena w Salta ekipa Rosario Central potwierdziła, że nie chce być gorsza od Boca Juniors i także nadal uczestniczy w wyścigu o podwójną koronę, drugi rok z rzędu kwalifikując się do finału Copa Argentina.
W pierwszej części obie drużyny miały multum szczęścia broniąc się. Strzał Marcelo Larrondo z najbliższej odległości sprzed linii bramkowej heroicznie wybił Francisco Cerro, a kilkanaście minut później stoper Nicolás Sánchez po główce trafił w słupek przecinając centrę z rzutu wolnego Marcosa Acuñy.
Central awansowali dzięki bramce do szatni. W doliczonym czasie pierwszej połowy wrzutka z lewego skrzydła Giovaniego Lo Celso i gola głową w polu bramkowym zdobył snajper Marco Ruben.
Wcześniej niewiele brakowało aby Ruben władował piłkę do własnej siatki po centrze Racingu z rzutu wolnego, ale na szczęście kapitan minimalnie „chybił” nad poprzeczką bramki Manuela Garcii.
Druga odsłona więcej trafień nie przyniosła. Za to analogicznie jak w poprzednim starciu mieliśmy dwie czerwone kartki. Najpierw w 71 minucie Nicolás Sánchez osłabił Racing brzydkim faulem na Rubenie, lecz około dziesięć minut później liczebność wyrównała się. Nie wytrzymał też asystent przy golu Lo Celso zostając wyrzuconym za drugą żółtą kartkę.
Bliski wyrównania był w 80 minucie zmiennik Diego Milito. Niestety jego uderzenie w długi róg tylko obiło słupek, a dobitka kolegi była niecelna.
„Canallas” dwukrotnie pokonali w tym roku Racing Club rezultatem 1:0. Wcześniej dokonali tego w inauguracyjnej kolejce ligi i to jako jedyni podczas tej kampanii zwyciężyli na El Cilindro!
Rok temu Rosario Central w finale krajowej Copy uległ po serii rzutów karnych drużynie Huracánu. Jak poradzi sobie teraz z Boca Juniors?
Czy finał Pucharu Argentyny to będzie bój najlepszych dwóch drużyn ligi argentyńskiej tego sezonu? Zauważmy, że aktualnie Boca oraz Central okupują czołowe dwa miejsca ligowego rankingu. Zmierzą się w tym roku jeszcze dwa razy, bowiem oprócz finału Copy czeka ich jeszcze konfrontacja ze sobą w ostatniej kolejce.
Gdyby to trofeum wygrała ekipa, która już awansuje do Copa Libertadores poprzez ligę to wówczas udział w rundzie eliminacyjnej najważniejszych południowoamerykańskich rozgrywek klubowych przypadnie obu argentyńskim ćwierćfinalistom Sudamericany – Independiente i Huracánowi.
A gdyby Liguillę Pre-Libertadores wygrał np. Independiente to wówczas „Los Diablos Rojos” awansują bezpośrednio do fazy grupowej, a od rundy kwalifikacyjnej udział zacznie … Lanús, który odpadł w 1/8 finału Copa Sudamericana!
Central potwierdza tym tylko, że drugie miejsce w lidze, to nie przypadek.