River męczył się, ale wrócił do normy

W drugim meczu ćwierćfinałowym Copa Sudamericana z udziałem Argentyńczyków niespodzianki nie było. Aczkolwiek mało brakowało aby do niej doszło. Przechodzący ostatnio kryzys River Plate pokonał u siebie 3:1 brazylijskiego anonima Chapecoense wypracowując sobie zaliczkę przed rewanżem w kraju kawy.

Nowicjusz ze stanu Santa Catarina udowodnił, że nie boi się wizyty El Monumental stawiając gospodarzom twarde warunki gry. Momentami wyglądało to jakby mniej znani „Verdão” mieli rozegrać mecz życia.

Spokojny sen fanom River zapewnił urugwajski rozgrywający Carlos Sánchez – autor dwóch bramek. To on otworzył wynik w 20 minucie trafiając niskim strzałem w długi róg zza pola karnego po asyście z lewej flanki Miltona Casco.

Przed końcem pierwszej części, w 37 minucie walczący o utrzymanie w lidze brazylijskiej goście sensacyjnie doprowadzili do remisu. Maranhão ominął defensorów i poprawnie wykończył akcję sam na sam z Barovero wprawiając trybuny w osłupienie.

Z letargu „Millonarios” wybawił Leonardo Pisculichi, który w 63 minucie przywrócił im prowadzenie świetnym rzutem wolnym po palcach bramkarza znajdując drogę do bramki.

A na kilka minut przed końcowym gwizdkiem River dokonał najprawdziwszego oblężenia bramki Padilhi. Zafiniszował je Carlos Sánchez dorzucając drugą brameczkę trafieniem do pustej siatki i tak ustalił wynik na 3:1.

River Plate vs Chapecoense 3:1 (1:1), gole – 1:0 i 3:1 Carlos Sánchez (20′, 86′), 1:1 Maranhão (37′), 2:1 Leonardo Pisculichi (63′)

Drugi środowy mecz:

Atlético Paranaense [BRA] vs Sportivo Luqueño [PAR] 1:0 (0:0), gol – Marcos Guilherme (63′) 

Jutro największy hit ćwierćfinałowej kampanii Copa Sudamericana. Dwa kluby o nazwie Independiente stoczą ze sobą batalię o ostatnie miejsce w półfinałach. Które będzie lepsze – argentyńskie czy kolumbijskie?

Comments are closed.