Podczas meczów 28. kolejki ligi argentyńskiej niemal wszystkie drużyny w ramach kampanii walki z kobiecym rakiem piersi zagrały z wyszytymi białymi lub różowymi opaskami na torsie lub rękawach swoich koszulek. Boca Juniors jednak nie włączyła do ów inicjatywy.
Argentyna jest krajem z drugim największym w Ameryce Łacińskiej wskaźnikiem śmiertelności na ten rodzaj nowotworu. Teraz był idealny termin na taką kampanię bowiem zeszłej niedzieli w kraju tanga obchodzono Dzień Matki. Chyba wszystkie kluby Primera Division miały na koszulkach charakterystyczne wstążki, ale na trykotach „Xeneizes” próżno było ich szukać.
Nie pierwszy raz Boca Juniors wyróżnia się zaniechaniem wzięcia udziału w narodowej inicjatywie. Dnia 2 kwietnia 2012 roku, kiedy świętowano 30. rocznicę wybuchu wojny o Falklandy niemal każdy argentyński stadion ogarnęła mania na punkcie transparentów wyrażających przynależność tegoż archipelagu do Argentyny, lecz La Bombonera wolała upamiętnić światowy dzień chorych na autyzm.
Na koniec: takim gestem Daniel Díaz pozdrowił wygwizdujących i święcących zielonymi laserami w jego stronę fanów Racingu, gdy kapitan Boca opuszczał boisko po niesłusznej czerwonej kartce za rzekomą „rękę” w polu karnym:
Wracając do tematu ogólnokrajowych kampanii to zdecydowana większość z nich jest chorą indoktrynacją polityczno-społeczną podejmowaną przez rząd (każdy rząd ma swoje plusy i minusy). Jako fan Boca bardzo cieszę się, że mój klub nie idzie za tłumem. Jak mawiała ś.p. Margaret Thatcher: „Idąc za tłumem donikąd nie dojdziesz.”
Sam chodząc jeszcze do szkoły nigdy nie podejmowałem udziału w żadnych tamtejszych „mobilizacjach” i po latach refleksji uważam, że dobrze uczyniłem wstrzymując się od wyprania sobie mózgu 🙂