Takiej nawałnicy bramek jak wczorajszej nocy w tym sezonie ligi argentyńskiej jeszcze nie było! Kolejna fala pogromów, a po ledwie ośmiu meczach średnia goli na mecz 28. serii spotkań wynosi prawie 4! Oto relacja sobotniego „gwałtu”:
Nueva Chicago vs Newell’s Old Boys 5:0 (3:0), gole – Alejandro Gagliardi (6′, 26′, 40′ – pen., 59′), Nicolás Sainz (48′)
Wszyscy, którzy spuścili już Nueva Chicago do drugiej ligi … najwyraźniej mają rację, ale mimo tego beniaminek nagle zaczął tryumfować niczym rasowy pierwszoligowiec. To ich trzecie zwycięstwo z rzędu! Demolka uzyskana w fantastycznym stylu nad odbudowującymi się Newell’s Old Boys.
Pomyśleć, że chłosta „Trędowatych” zakończyła się wynikiem 5:0, a mogło być jeszcze wyżej. Fantastyczne starcie Alejandro Gagliardiego, który strzelił aż cztery gole.
Już w 6 minucie otrzymał dogranie w pole karne od Mauricio Carrasco, przejął futbolówkę na „klatę” i pokonał Ezequiela Unsaina stojąc jeden na jednego z nim.
20 minut później zaliczył dużo piękniejsze trafienie – fenomenalny bezpośredni strzał zza linii bocznej pola karnego niemal w samo okienko dalszego rogu. Cuda na kiju! Gol kolejki?
Przed przerwą snajper domowników podwyższył na 3:0 z jedenastego metra, a tuż po niej dośrodkowanie z rzutu wolnego Carrasco po którym gola głową zdobył kapitan „Verdinegros”, obrońca Nicolás Sainz.
Gagliardi nie odstąpił od dalszego natarcia i jeszcze zdobył swojego 10. gola w tym sezonie (aktualnie strzelił więcej niż Jonathan Calleri, Martín Cauteruccio, Carlos Luna czy Ramón Ábila). W 59 minucie atak zapoczątkowany długim wykopem z własnej szesnastki Federico Lanzilloty, podanie od Nicolása Giméneza za sprawą jakiego bohater potyczki okiwał bramkarza trafiając na niemal pustą bramkę.
NOB zostali doszczętnie rozbici przez ekipę niemal pewną degradacji. Ich legenda Maxi Rodríguez nie trafił nawet w akcji sam na sam z Lanzillotą.
Dla beniaminka ze stołecznej dzielnicy Mataderos ta wygrana jest tylko odroczeniem egzekucji, bowiem kilka godzin później zajmujący ostatnie bezpieczne miejsce Colón pewnie ograł Arsenal de Sarandí utrzymując pięciopunktową zaliczkę nad nimi. Niemniej życzmy sobie aby Nueva Chicago prezentowała tak efektowny futbol do końca sezonu.
***
Atlético de Rafaela vs Godoy Cruz 1:4 (1:1), gole – 1:0 Walter Serrano (19′), 1:1 i 1:2 Juan Garro (35′, 50′), 1:3 Leandro Fernández (51′), 1:4 Fabrizio Angileri (83′)
Fenomenalnej dyspozycji nabrał także Godoy Cruz. Dwa tygodnie temu 3:0 nad wymagającym Temperley, a tym razem zdeklasowali 4:1 dołującą Rafaelę. Choć warto zauważyć, że pokonani mają to do siebie, że często im się zdarza pierwszym strzelić, lecz ostatecznie przegrać.
Nie inaczej było wczoraj. Już w 19 minucie „La Crema” wyszła na plus, gdy Walter Serrano wykorzystał okazję jeden na jednego po asyście od Leonardo Godoy’a.
Ale na dziesięć minut przed przerwą mający ostatnio wyborną skuteczność Juan Garro wyrównał uderzeniem z pierwszej piłki otrzymawszy centrę ze skrzydła od Nahuela Zárate.
Pięć minut później Garro drugi raz wpisał się na listę strzelców trafiając kiedy stanął oko w oko z bramkarzem po dośrodkowaniu od Fabrizio Angileriego.
Minutę później to Garro dośrodkował przed pole bramkowe, a Leandro Fernández główką od poprzeczki zdobył swojego 14. gola w tym sezonie.
W końcówce „Winiarze” dobili prowincjuszy, kiedy po kontrataku Fabrizio Angileri wykorzystał okazję sam na sam z Axelem Wernerem. Rafaela ciągle walczyła i nawet mogła zmniejszyć rozmiar porażki, ale w przedostatniej minucie ich kapitan Adrián Bastía fatalnie przestrzelił rzut karny.
Godoy Cruz dzięki dwóm efektownym tryumfom wskoczył na 19. miejsce i jest o punkt za strefą Liguilli Pre-Sudamericana. Od kiedy zmienili trenera na Daniela Oldrę spisują się wyśmienicie.
Dodatkowo mają niezły patent na Rafaelę. Rok temu na ich terenie po prawdziwym horrorze zwyciężyli 4:3, a teraz 4:1. „La Crema” niestety zleciała na przedostatnią lokatę za plecy Nueva Chicago.
***
Colón vs Arsenal de Sarandí 3:1 (3:0), gole – 1:0 Pablo Vegetti (8′), 2:0 i 3:0 Cristian Llama (14′ – pen., 25′), 3:1 Miguel Caneo (73′)
Po kanonadzie autorstwa Nueva Chicago widmo degradacji znienacka poważnie zajrzało w oczy Colónu. „Saballeros” jednak pewnie ograli 3:1 słabowity Arsenal de Sarandí utrzymując bezpieczny dystans nad „Zielono-czarnymi”.
Już w 8 minucie najskuteczniejszy strzelec Colónu, czyli Pablo Vegetti efektownymi nożycami przeciął w polu bramkowym centrę głową od Cristiana Llamy otwierając wynik.
W dalszej fazie zawodów Llama sam wziął sprawy w swoje ręce i wpakował następne dwie bramki odpowiednio wykorzystując rzut karny, a niecałe dziesięć minut potem wykorzystał fatalny błąd Estebana Andrady, ominął go i trafił do pustej siatki. Po niecałej półgodzinie „Santafestinos” deklasowali gości 3:0.
I wyraźnie odpuścili, bo dalej nie tworzyli sobie wielu sytuacji podbramkowych. Choć jedną klarowną miał Alan Ruiz, lecz w drugiej części nie trafił na pustą bramkę… Dali Arsenalowi polec z honorem. W 73 minucie Miguel Caneo celnie przymierzył ze skraju szesnastki zmniejszając „El Viaducto” rozmiar porażki.
Jeśli Colón za dwa tygodnie osiągnie dobry wynik przeciwko coraz mocniejszemu Godoy Cruz to zapewni sobie status pierwszoligowca na kolejne półroczne.
***
San Martín de San Juan vs Belgrano 1:1 (0:0), gole – 1:0 Gustavo Pinedo (68′), 1:1 Cristian Lema (90+2′)
Duże niepowodzenie Belgrano. Mimo remisu uratowanego w ostatniej sekundzie nie mogą być z siebie zadowoleni, bo powinni byli to wygrać. A tak wylecieli z czołowej szóstki klasyfikacji.
Podczas pierwszej części „Piratas” mieli wyraźną przewagę, ale nie zagrozili bramce Luisa Ardente. Niewykorzystane okazje zemściły się podczas drugich trzech kwadransów. 68 minuta – boliwijski napastnik Gustavo Pinedo przejął wycofanie na krańcu szesnastki i znakomitym wolejem zaskoczył Pablo Heredię po jego palcach znajdując drogę do bramki.
To jego pierwsze trafienie w tych rozgrywkach i od razu jakiej maści! Oczywiście San Martín po objęciu prowadzenia cofnął się do obrony, a tym bardziej kiedy w 80 minucie ich napastnik Marcos Figueroa dostał czerwoną kartkę za ostry faul.
Belgrano jednak ledwo co było stać na wyrównanie. Podział zdobyczy punktowej w doliczonym czasie gry ocalił stoper Cristian Lema strzelając gola głową, przecinając dośrodkowanie ze skrzydła od Renzo Saravii.
Jak się okazało kilka godzin później Estudiantes La Plata zdeklasowali Quilmes, co poskutkowało wylotem Belgrano poza strefę Liguilli Pre-Libertadores. W przyszłej kolejce Belgrano oraz „Estu” stoczą między sobą bój o sześć punktów.
San Martín natomiast przerwał serię czterech kolejnych porażek ubiegając się o miejsce w ogonie Liguilli Pre-Sudamericana. Przy aktualnej dyspozycji klub z zachodniej Argentynie nie może być specjalnie pewien osiągnięcia tego celu.
***
Estudiantes La Plata vs Quilmes 4:1 (0:1), gole – 0:1 Sebastián Romero (45′), 1:1 i 3:1 Carlos Auzqui (50′, 62′), 2:1 i 4:1 Lucas Rodríguez (51′, 81′)
Wydawało się, że będzie to wyrównana konfrontacja, a Quilmes chcący wziąć rewanż za wyeliminowanie z Pucharu Argentyny narzuci Estudiantes twarde warunki gry. W pierwszej odsłonie faktycznie tak było, bowiem „Cerveceros” na przerwę schodzili prowadząc 1:0 dzięki bramce do szatni Sebastiána Romero.
Kapitanowi delegatów drogę do siatki otworzyło błędne podanie we własne pole karne weterana Sebastiána Domíngueza, które przejął Alexis Canelo i jak na tacy wyłożył Romero futbolówkę przed polem bramkowym, czego ten nie mógł zmarnować.
Aczkolwiek po zmianie stron „Los Pincharratas” zmietli Quilmes z powierzchni swojej murawy. Tuż po przerwie zrobili viradę strzelając następujące bezpośrednio po sobie dwa gole.
Najpierw Carlos Auzqui dobił z najbliższej odległości centrę od Álvaro Pereiry, a kilkadziesiąt sekund później wrzutkę w szesnastkę Luciano Acosty przejął Ezequiel Cerutti i został sfaulowany, ale stojący obok Lucas Rodríguez na czas huknął przy słupku dając gospodarzom prowadzenie.
Laplateńczycy nie zadowolili się skromną victorią i wyśrubowali ją jeszcze bardziej. Duet Auzqui-Lucas Rodríguez wpisał się na listę strzelców jeszcze po razie. Ten pierwszy w 62′ pokonał bramkarza będąc twarzą w twarz z nim po zagraniu od równie świetnego dziś Acosty.
Natomiast Lucas pod sam koniec wykorzystał fatalny błąd goalkeepera Waltera Beníteza (ten nie zdołał schwytać przelatującej obok futbolówki) kierując ją do pustej siatki.
Dzięki temuż pogromowi ekipa Gabriela Milito wkroczyła do strefy Liguilli Pre-Libertadores wyprzedzając Belgrano. Czy za dwa tygodnie w bezpośredniej potyczce na terenie „Los Piratas” utrzymają korzystną lokatę?
Blamaż, druzgocącą klęska oznacza dla Quilmes przerwanie długiej serii bez porażki. Od końca lipca byli niepokonani przez dwanaście kolejnych meczów (wliczając Copa Argentina, gdzie odpadli na korzyść „Estu” dopiero w karnych). Brygada Facundo Savy została brutalnie odseparowana od czołówki, a prędzej czy później niestety musiało do tego dojść… to zbyt mierny klub aby walczyć o najwyższe cele.
***
Lanús vs Vélez Sarsfield 0:1 (0:0), gol – Yamil Asad (90+4′)
Odwet za wyautowanie z krajowego pucharu udał się natomiast Vélezowi. Passę gorszych spotkań „El Fortín” przerwali na południu Buenos Aires, gdzie trochę niespodziewanie ograli nieco wyżej notowany Lanús.
Nota bene zwycięskiego gola strzelili w ostatnich sekundach kiedy utalentowany Yamil Asad przejąwszy dogranie z środka boiska od wiekowego Leandro Somozy (występującemu dziś przeciwko swej eks-drużynie) wybiegł jeden na jednego z Matíasem Ibáñezem pokonując go strzałem między nogami.
Zwycięstwo rzutem na taśmę niewiele poprawiło sytuację Vélezu, który aktualnie okupuje dopiero 25. lokatę, gromadząc 29 punktów. Jednak tracą zaledwie trzy oczka do strefy Liguilli Pre-Sudamericana i ciągle mają szanse na ów baraże. Jeśli w następnej batalii podołają River Plate to kto wie…
Trzynasty Lanús ma już zagwarantowane te play-offy, lecz przed nimi także szansa by awansować do przyszłorocznej Copa Libertadores. W najbliższy piątek batalia z Boca Juniors o finał Pucharu Argentyny. Ale czy w obecnej, tragicznej dyspozycji mają jakiekolwiek szanse przeciwko (przyszłemu) mistrzowi Argentyny?
Zapowiada się rekordowa frekwencja bramkowa w tej kolejce. Póty co mieliśmy 29 goli w 8 meczach. Jeśli niedzielnego i poniedziałkowego wieczora fantastyczna skuteczność utrzyma się jest szansa pobić rekord z piątej serii gier, gdzie padło aż 49 goli (średnia goli 3,27 na mecz).