Huracán powalił lidera w swoim klasyku!

Wydawałoby się, że przy batalii czołowej drużyny z kandydatem do spadku nie może być innego rozstrzygnięcia aniżeli pewna wygrana tego wyżej notowanego klubu. No, ale jak wspomnieliśmy derby rządzą się swoimi prawami i w tryumfie Huracánu nie ma cienia przypadku.

Ta ekipa rzeczywiście była znacznie lepsza i prawdę powiedziawszy farciarze San Lorenzo nie mają żadnych podstaw do narzekania, albowiem winni byli przegrać znacznie wyżej aniżeli 0:1.

W pierwszej części obie strony miały po jednej dogodnej okazji. Huracán mógł zdobyć efektowne golazo, kiedy po dośrodkowaniu od Cristiana Espinozy przewrotką uderzył Ramón Ábila. Futbolówka po koźle obiła się o poprzeczkę, ale tutaj liderujący „Cuervos” mieli jeszcze szczęście.

Niestety tuż przed przerwą snajper o przydomku „Wanchope” doznał kontuzji i musiał opuścić boisko.

Kilka minut później ulubieńcy papieża Franciszka odpowiedzieli, ale Héctor Villalba wybiegając jeden na jednego z goalkeeperem Marcosem Díazem miał zbyt ostry kąt, a efekt był podobny – słupek.

W 72 minucie przeważający „El Globo” zdobyli gola na wagę victorii. Patricio Toranzo bezpośrednio z rzutu wolnego zaskoczył źle ustawionego przed linią bramkową Sebastiána Torrico celnie uderzając w kierunku bliższego słupka. Doświadczony „Seba” myślał, że egzekutor będzie dośrodkowywał, a tu zonk…

Dla Toranzo jest to drugi gol w obecnym sezonie ligowym i drugi strzelony właśnie San Lorenzo! Otworzył też wynik pierwszego klasyku w marcu, ale jego zespół wówczas przegrał 1:3. 

San Lorenzo miało jeszcze mnóstwo czasu aby powalczyć o remis, jednak analogicznie jak Racing Club w derbach Avellanedy po utracie gola dali ponieść się emocjom. W konsekwencji tego „Cuervos” zainkasowali aż dwie czerwone kartki. Najpierw przedwcześnie do szatni musiał udać się Julio Buffarini za brutalny atak na nogi rywala, a u epilogu Matías Caruzzo otrzymał drugie „żółtko” za rękę.

Gospodarze mogli jeszcze raz strzelić bezpośrednio z rzutu wolnego osłabionemu rywalowi, ale uderzenie Mauro Bogado tylko obiło się o słupek, a dobitka była niecelna.

Ubiegłoroczni mistrzowie Copa Libertadores nadal są liderem z dorobkiem 50 punktów, ale jeśli dziś Boca Juniors ogra River Plate w El Superclásico to znów będzie korekta na fotelu lidera.

Huracán vs San Lorenzo de Almagro 1:0 (0:0), gol – Patricio Toranzo (72′)

Składy:

Huracán: Marcos Díaz – José San Román, Martín Nervo (C), Federico Mancinelli, Carlos Arano – Mauro Bogado, Federico Vismara, Patricio Toranzo (87′, Iván Moreno y Fabianesi) – Daniel Montenegro (82′, David Distéfano) – Cristian Espinoza, Ramón Abila (41′, Iván Borghello)

Trener: Eduardo Domínguez

San Lorenzo de Almagro: Sebastián Torrico – Julio Buffarini, Matías Caruzzo, Mario Yepes, Emmanuel Más – Héctor Villalba (81′, Matías Catalán), Juan Mercier (C), Néstor Ortigoza, Sebastián Blanco (81′, Fernando Elizari) – Martín Cauteruccio (69′, Martín Rolle), Mauro Matos

Trener: Edgardo Bauza

Sędziował: Sergio Pezzotta

Huracán o utrzymanie martwić się już nie musi. Aktualnie „El Globo” okupują 25. lokatę, gromadząc 24 oczka. Mogą nawet snuć plany awansu do Liguilli Pre-Sudamericana, ale zapewne teraz skupią się na bieżącej edycji Sudamericany.

Pod wodzą Eduardo Domíngueza odbudowali się błyskawicznie. Nagle zespół balansujący między pierwszą, a drugą ligą ponownie liczy się w walce o laury.

Comments are closed.