Taki finisz nie zdarza się często. W drugim spotkaniu towarzyskim wrześniowego zgrupowania Argentyna ugrała remis 2:2 przeciwko Meksykanom pomimo, iż do 85 minuty przegrywała 0:2!
Należy podziękować Teksańczykom za miłą gościnę. Zarówno na stadionie w Houston jak i dziś na AT&T Stadium w Arlington panowała iście bajeczna atmosfera. „Albicelestes” po rozgromieniu 7:0 słabej Boliwii, tym razem już nieco silniejszym zestawieniem skonfrontowali się z Meksykiem.
Rywal nadzwyczaj szczęśliwy dla Argentyńczyków, bowiem jeszcze kilka lat wstecz, a zwłaszcza w ubiegłej dekadzie obie drużyny mierzyły się ze sobą dość często. Co więcej, w najnowszej historii zawsze ogrywali „El Tri”, zatem o Meksykanach można było mówić jako o szczęśliwym rywalu.
Lecz teraz naprawdę mało brakowało aby to oni cieszyli się ze zwycięstwa. Pierwszego gola zdobyli w 19 minucie, kiedy Javier „Chicharito” Hernández wykorzystał rzut karny podyktowany za faul w szesnastce Nicolása Otamendiego na Raúlu Jiménezie.
Od momentu utraty gola wicemistrzowie świata i Ameryki Południowej ruszyli do ofensywy. Niestety brakowało skuteczności – m.in. Marcos Rojo fatalnie przestrzelił obok słupka będąc sam na sam z bramkarzem Moisésem Muñozem tudzież Ángel Correa zmarnował podobną szansę po dograniu od Fernando Gago.
Aczkolwiek Meksyk też nie grzeszył skutecznością. Nota bene największym nieudacznikiem u nich był autor trafienia z karnego. „Chicharito” raz nie potrafił złożyć się do strzału mając naprzeciwko siebie tylko Nahuela Guzmána, a tuż przed przerwą w akcji jeden na jednego z nim fatalnie przestrzelił nad bramką.
W drugiej połowie Argentyńczycy naciskali, lecz Messi i spółka długo nie umieli znaleźć sposobu na Muñoza oraz jego defensywę. Było kilka uderzeń z ostrego kąta, ale w ten sposób nie powiodło się ani Tévezowi, ani Ángelowi Correi. Pozytywnie wyróżniał się Éver Banega. Walczył, lecz jego centry zazwyczaj nie wychodziły.
Kiedy w 70 minucie po skutecznej kontrze na 2:0 podwyższył Héctor Herrera wydawało się, że jest już pozamiatane. A jednak! Sześć minut później fala zmian w ekipie Gerardo Martino. Zeszli rozczarowujący dziś Tévez, Gago, Correa czy Demichelis, a na ostatni kwadrans pojawili się np. Agüero i Lavezzi.
To właśnie „Kun” kolejny raz okazał się bohaterem do spółki z Leosiem. W 85 minucie dalekie dogranie Messiego z środka pola na ubocze szesnastki, gdzie futbolówki nie potrafił złapać Muñoz, a tę przed linią końcową zgarnął Lavezzi i dośrodkował w pole bramkowe. Agüero uprzedzając meksykańskich obrońców trafił z bliska do pustej siatki.
Za to w 89 minucie Agüero fantastyczną wrzutką na pole karne asystował kapitanowi. Messi wyprzedził oponentów, przejął na klatkę piersiową i zaskoczył Muñoza celnym uderzeniem między jego nogami. Virada!
Podczas czterech doliczonych minut Argentyna dominowała. Jeszcze groźne uderzenie Banegi z narożnika pola karnego nie bez trudu wyłapał goalkeeper, a po chwili końcowy gwizdek sędziego. Brak rozstrzygnięcia w potyczce argentyńskiego trenera z brazylijskim!
„Albicelestes” mimo ledwie uciułanego remisu bardziej zasługiwali na wygraną. Szkoda tylko, że precyzja obudziła się tak późno. Aczkolwiek dobrze, że nie „za późno”.
Meksyk vs Argentyna 2:2 (1:0)
Gole – 1:0 Javier Hernández (19′ – pen.), 2:0 Héctor Herrera (70′), 2:1 Sergio Agüero (85′), 2:2 Lionel Messi (89′)
Składy:
Meksyk (5-3-2): Moisés Muñoz – Israel Jiménez, Diego Reyes, Rafael Márquez (C) (86′, Oswaldo Alanís), Héctor Moreno, Miguel Layún – Héctor Herrera (82′, Jesús Dueñas), José Vázquez (66′, Jorge Torres Nilo), Andrés Guardado [od 86′ (C)] – Javier Hernández (78′, Carlos Vela), Raúl Jiménez
Selekcjoner: Ricardo Ferretti (Brazylia – trener tymczasowy)
Argentyna (4-3-3): Nahuel Guzmán – Facundo Roncaglia, Martín Demichelis (76′, Matías Kranevitter), Nicolás Otamendi, Marcos Rojo (71′, Emmanuel Más) – Javier Mascherano, Fernando Gago (76′, Roberto Pereyra), Éver Banega – Lionel Messi (C), Carlos Tévez (76′, Sergio Agüero), Ángel Correa (76′, Ezequiel Lavezzi)
Selekcjoner: Gerardo Martino
Arbiter: Ricardo Salazar (USA)
Zgrupowanie kadry w Teksasie wieńczymy rozgromieniem 7:0 Boliwii oraz remisem 2:2 z Meksykiem. Moim zdaniem to dobre rezultaty i optymistycznie rokują przed rozpoczynającymi się w październiku eliminacjami do Mistrzostw Świata 2018.
Tam pierwsze dwa mecze Argentyna stoczy z Ekwadorem u siebie (Estadio Monumental w Buenos Aires) oraz z Paragwajem na wyjeździe (Estadio Defensores del Chaco w Asunción).
Najgorszy mecz Argentyny jaki widziałem. Jak mówiłem, widać że ci zawodnicy są wypaleni. Grali w sumie jak na Copa America. Bez pomysłu.
Zostawiłbym Messiego i może Aguero, a resztę out.
Hahahahahahah i kim grać? Juniorami czy piłkarzami z mega sredniackiej ligi argentynskiej? Hahaha
Wiedziałem, że Boreasz będziesz i tak narzekał. Po prostu wiedziałem 😀
A co do ligowców, to przecież w składzie Argentyny na oba mecze byli piłkarze z ligi argentyńskiej – Lord Gago, Tevez, Kranevitter, Casco, Mas. I przynajmniej ostatnia trójka wypadła nieźle.
No jak widać ci którzy mniej grają, albo dopiero debiutowali, wypadają lepiej. TO nad czym tu się zastanawiać. Przecież tego meczu nie dało się oglądać. Oni wyglądali jakby pierwszy raz weszli na boisko. Same łamagi.
Chyba nikt nie wierzy, że ta stara gwardia może jeszcze coś wygrać.
I nie juniorami, bo Dybala, COrrea, Vietto, Icardi, Kranevitter, Rulli, Gaitan Salvio, Peruzzi, Pastore, czy choćby Lanzini to nie juniorzy, a przecież piłkarze godni powołania.
Pastore jest kontuzjowany, Correa przecież był powołany i zagrał w obu meczach (ten Correa z merdadorii nie ma mowy, bo on tam prawie nic nie gra), Kranevitter również zagrał w obu meczach, Gaitan zagrał w jednym i dobrze wypadł (na pewno będzie brany pod uwagę przy powoływaniu na październik).
To dziwne, że Vietto niedawno skreślałeś w Atletico mówiąc, że on tam nie zrobi kariery.
Rulli na razie nie ma szans, bo Martino po Romero woli „swojego” Guzmana. A trzeci bramkarz Marchesin jest fenomenem na swój sposób i basta.
Dybala na pewno niebawem dostanie szansę. Salvio jest kontuzjowany teraz, a Peruzzi (i Buffarini) też są brani pod uwagę. Tylko poczekać aż Roncaglia straci formę.
Lanzini to taki nieobliczalny piłkarz pod względem gry, bo albo jest geniuszem albo totalnie bez formy i jeszcze bym poczekał z nim.
Tylko zauważ, że wielu nowicjuszy miało tak, że świetny debiut w kadrze, a potem wielki spadek formy. Tak było z Mancuello i obawiam się, żeby teraz tak nie było z Angelito Correą.
„Przecież tego meczu nie dało się oglądać”, „Chyba nikt nie wierzy, że ta stara gwardia może jeszcze coś wygrać” – skuteczność piłkarza faktycznie w obu drużynach momentami była tragiczna, ale przynajmniej były emocje i virada. Ale w tym meczu z Meksykiem „stara gwardia” to było tylko pół składu. Nie licz na takie szaleństwa jak z Boliwią w każdym meczu.
Heheh Correa Viettto Kran itp to są gracze przyszlosciowi ale jakby im teraz powuerzyc całą gre a zostawic tylko Messiego i Mache to grali by na Messiego jeszcze bardziej niz ci obecni bo jest po prostu bardziej doświadczony. A oni mniej i nie chcieliby brac odpowiedzialności na siebie. Jakas wymiana pokolen musi byc ale spokojnie bo to ze Correa w debiucie strzelil i ze widac u niego oczywisty potencjal to samo u paru jego rowiesnikow to nie znaczy ze w reprezentacji bedą juz grac jakos wybitnie dobrze. Ja uwazam ze Pastore ostatniego słowa nie powiedzial to samo Agüero. Doświadczenie musi byc bo jest wazne. Młodzi są po to zeby sie uczyc od starszych a nienbrac odpowiedzialności na siebie calej.