Rozpoczęła się druga runda eliminacyjna Copa Sudamericana z udziałem klubów Primera Division de Argentina. Padło mnóstwo goli, a zwłaszcza w jedynym ze spotkań. Oto podsumowanie trzech par wewnątrzargentyńskich:
Arsenal de Sarandí vs Independiente 1:1 (1:0), gole – 1:0 Federico Lértora (32′), 1:1 Julián Vitale (70′)
Remis w małych derbach (dzielnice Sarandí i Avellaneda sąsiadują ze sobą) między dołującym Arsenalem, a górującym Independiente. Na ogół przeciętne widowisko z dwoma pięknymi golami. W 32 minucie „El Viaducto” nieoczekiwanie objął prowadzenie, gdy po wybiciu piłki z rzutu wolnego Federico Lértora na skraju szesnastki fenomenalnie huknął w okienko nie dając szans Diego Rodríguezowi.
W drugiej części nieco żwawiej atakowało Independiente. „Czerwonym diabłom” udało się wyrównać w 70 minucie, kiedy Julián Vitale fantastycznie uderzył z woleja po ziemi tym sposobem zaskakując Óscara Limię. Dla 20-letniego pomocnika jest to pierwsza oficjalna bramka w karierze!
Obie ekipy mogły wygrać, acz w końcówce snajper gości Lucas Albertengo chybił mając przed sobą niemal pustą siatkę tudzież Diego Rodríguez kapitalnie sparował uderzenie głową rywala. Remis 1:1 w zdecydowanie lepszej sytuacji przed rewanżem stawia faworyzowane „Inde”. Podopieczni Mauricio Pellegrino cel minimum osiągnęli.
Lepszy tego dwumeczu zmierzy się ze zwycięzcą pary Olimpia Asunción (Paragwaj) vs Águilas Doradas (Kolumbia), gdzie w pierwszym pojedynku również był remis 1:1.
***
Tigre vs Huracán 2:5 (0:3), gole – 0:1 Mauro Bogado (12′ – pen.), 0:2, 0:3 i 0:5 Cristian Espinoza (22′, 45′, 60′), 0:4 Ramón Ábila (59′), 1:5 Lucas Wilchez (79′), 2:5 Carlos Luna (81′)
Cóż za nieprawdopodobna kanonada! Walczący o utrzymanie Huracán zmiótł będący w górnej połówce klasyfikacji Tigre i to jeszcze na wyjeździe. Nie wiem jak wytłumaczyć ten rezultat, ale „El Globo” pod wodzą Eduardo Domíngueza mogli naprawdę odżyć.
Już w 12 minucie goście objęli prowadzenie po trafieniu Mauro Bogado z jedenastki podyktowanej za rękę Joaquína Arzury w polu karnym. Dziesięć minut później błysnął największy talent w ekipie Huracánu – Cristian Espinoza. Najpierw wykorzystał zagapienie się obrońców i pokonał bramkarza w akcji jeden na jednego.
Tuż przed przerwą natomiast otrzymawszy w polu karnym zagranie od Daniela Montenegro zaskoczył Sebastián D’Angelo niskim uderzeniem w długi róg. W 59 minucie Espinoza z okolic linii końcowej boiska dośrodkował przed pole bramkowe, gdzie celną główką na 4:0 podwyższył Ramón Ábila.
Wydawałoby się, że to właśnie napastnik o przydomku „Wanchope” powinien zająć się strzelaniną, ale dziś był totalnie w cieniu swojego młodszego kolegi. Kilkadziesiąt sekund później Espinoza zdobył najefektowniejszego gola. Otrzymawszy centrę ze skrzydła przelobował wychodzącego doń D’Angelo i trafił sobie do pustej siatki.
Hattrick i asysta tego młodziutkiego błyskotliwego skrzydłowego, który był w kadrze młodzieżowej reprezentacji Argentyny na tegoroczne Mistrzostwa Świata U-20 oraz Sudamericano U-20. Pogrom 5:0, hattrick Espinozy – czego chcieć więcej?
Możliwe, że zawodnikom ligowego outsidera faktycznie było za dobrze, gdyż w samej końcówce dali sobie strzelić dwa gole, jakich autorami byli Lucas Wilchez oraz Carlos Luna. Obaj pomyślnie dobili strzały odbite przez goalkeepera Marcosa Díaza.
Ów honorowe trafienia i tak niewiele zwiększają szanse Tigre na awans do 1/8 finału. Wygląda na to, iż drużyna balansująca między pierwszą, a drugą ligą ma ogromne szanse aby drugi rok z rzędu zakwalifikować się do Copa Libertadores. Takie rzeczy tylko w Argentynie…
Ciężko rokować jakoby Huracán w rewanżu u siebie miał roztrwonić tak gigantyczną przewagę. Co za tym idzie następnym pucharowym rywalem „El Globo” będzie brazylijskie Sport Recife. A może za tydzień na Parque Patricios jednak wydarzy się kolejny cud?
***
Belgrano vs Lanús 1:1 (1:0), gole – 1:0 Fernando Márquez (1′), 1:1 Gustavo Gómez (89′)
Remis, który bardziej foruje przed rewanżem ekipę Lanús. „El Granate” rzutem na taśmę wywalczyli punkt na trudnym terenie w Córdobie, dzięki któremu mogą swobodniej myśleć o starciu przed własną publicznością.
Belgrano wystąpiło dziś w specjalnych błękitnych koszulkach, nawiązujących do ich pierwszych trykotów sprzed 110 lat. To z okazji występu na międzynarodowej arenie (ów stroje będą używane tylko w Sudamericanie). Błękit ma symbolizować flagę Argentyny.
I zaczęło się od jakże błyskawicznego ciosu Belgrano, który zadali już w … 15 sekundzie! To najszybciej zdobyty gol w historii turnieju Copa Sudamericana!
Lucas Zelarayán lewym skrzydłem wyprowadził akcję, okiwał dwóch obrońców, dośrodkował przed piąty metr skąd wolejem do siatki trafił niezłapany na ofsajdzie Fernando Márquez.
Kilkanaście minut później „Piratas” mogli podwyższyć – Lucas Parodi po wyminięciu rywala wybiegł sam na sam, lecz jego atak zatrzymał Matías Ibáñez. Później gra robiła się coraz bardziej wyrównana, gospodarze grali z coraz mniejszym entuzjazmem, a więcej do powiedzenia mieli przyjezdni.
Zespół Guillermo Barrosa Schelotto uniknął porażki w ostatniej chwili. 89 minuta – dośrodkowanie z rzutu rożnego od Víctora Ayali, po jakim inny paragwajski zawodnik Gustavo Gómez najwyżej wyskoczył do główki i pokonał Pablo Heredię.
W doliczonym czasie Belgrano mogło odzyskać prowadzenie znów za sprawą Márqueza, ale niestety „Cuqui” minimalnie chybił obok słupka uderzywszy szczupakiem.
Jak wspomnieliśmy remis 1:1 w Córdobie jest sukcesem dla Lanús, natomiast zespół Belgrano stawia w dość kłopotliwym położeniu. Aczkolwiek „Los Piratas” w lidze znani są z tego, iż lepiej radzą sobie na wyjazdach niż u siebie, więc o awansie do 1/8 finału nadal mogą myśleć całkiem poważnie.
Najbliższym oponentem tryumfatora tej pary najpewniej będzie urugwajski Defensor Sporting, który brawurowo rozbił 3:0 peruwiańskie Universitario właściwie gwarantując sobie awans już po pierwszym spotkaniu.