W spotkaniu 1/8 finału krajowego pucharu Boca Juniors pewnie rozgromiła 4:0 walczące o utrzymanie w drugiej lidze Guaraní Antonio Franco dzięki czemu zakwalifikowała się do ćwierćfinału rozgrywek. Estadio Bicentenario w leżącym na zachodzie Argentyny mieście San Juan póty co jest bardzo szczęśliwy dla „Azul y oro”, którzy wygrali tu dwa pucharowe mecze.
Przez całe spotkanie „Xeneizes” mieli miażdżącą przewagę (Guaraní dla odmiany oddali tylko jedno celne uderzenie na bramkę Orióna). Spokojnie mogli odnieść zwycięstwo w znacznie wyższych rozmiarach. Aczkolwiek kopciuszek dość długo bronił się przed ofensywą giganta i dopiero w końcówce pierwszej części zespół Rodolfo Arruabarreny dopiął swego.
W 40 minucie kapitalna akcja Boca, która mogła dziś czuć się jak u siebie. Carlos Tévez dograł przed pole karne do genialnego Pablo Péreza, ten fenomenalnie odegrał piętą do przodu, gdzie znalazł się Fernando Gago. Lord będący ostatnio w życiowej formie, mając eskortę obrony podbił sobie futbolówkę do góry, delikatnie trącił głową, a gdy ta opadła huknął z woleja pod poprzeczkę nie dając żadnych szans bramkarzowi. Można by rzec: „Tak strzela Lord!”
Cztery minuty później szybki kontratak faworyta. Nicolás Colazo na własnej połowie przejął źle rozegrany rzut wolny, zaadresował piłkę na środek do Téveza, a „Carlitos” urządził rajd przez pół boiska i gdy w szesnastce zauważył doganiającego go rywala, podał do nadbiegającego Jonathana Calleriego, któremu nie pozostało nic innego jak tylko trafić w akcji sam na sam.
Po przerwie Boca grała dużo swobodniej. Częste były przypadki, gdy piłkarze w granatowo-żółtych strojach wymieniali między sobą podania na połowie boiska, a kibice (spośród których zdecydowanie więcej sympatyzowało z Boca) przy każdym przejęciu podania śpiewali tylko klasyczne „Olé!”.
Mimo to ekipa „Vasco” podwoiła swój dorobek po rzutach karnych. W 5o minucie arbiter podyktował wapno za faul bramkarza Mediny na Callerim, a jedenastkę na trzecie trafienie zamienił Tévez. Natomiast około dziesięć minut przed końcem rezerwowy Andrés Chávez nastrzelił na rękę obrońcę drugoligowca czym także wywalczył karnego, z jakiego sam zaliczył ostatniego gola. Dodajmy, że „El Torito” pojawił się na boisku pierwszy raz po wyleczeniu kontuzji.
Ponadto Sebastián Palacios oraz swoim ekwilibrystycznym sposobem Carlos Tévez mogli kolejno trafić z ostrego kąta, lecz pierwszy obił słupek, a uderzenie drugiego jakoś wybił goalkeeper Alejandro Medina.
Kiedy „Apacz” w 72′ opuszczał murawę za linię boczną wdarła się pewna fanka w różowej koszulce Boca i poprosiła swego idola o koszulkę. Trzeba przyznać, że ma chłop branie skoro kobieta specjalnie dla niego przedziera się z trybun na płytę gry.
Namiastka El Superclásico efektownie zmotywowała graczy Boca. Dlaczego przyrównuję ten mecz z nieznanym bliżej teamem do starć przeciwko River? Ponieważ Guaraní wystąpili w trykotach wyglądających analogicznie jak te, które nosi największy wróg „Xeneizes”, a ponadto mają logo wzorowane na klubie z El Monumental.
Boca Juniors vs Guaraní Antonio Franco 4:0 (2:0), gole – Fernando Gago (40′), Jonathan Calleri (44′), Carlos Tévez (51′ – pen.), Andrés Chávez (82′ – pen.)
Skład Boca Juniors: Agustín Orión – Gino Peruzzi, Fernando Tobio, Daniel Díaz (C), Nicolás Colazo – Pablo Pérez, Andrés Cubas, Fernando Gago (65′, Rodrigo Bentancur) – Carlos Tévez (72′, Nicolás Lodeiro) – Sebastián Palacios (75′, Andrés Chávez), Jonathan Calleri
Arbiter: Federico Beligoy
Ćwierćfinałowego przeciwnika Boca pozna już dziś. Będzie nim tryumfator pary Defensa y Justicia vs Chacarita Juniors – wolałbym tę drugą ekipę, ponieważ jest to nasz gorący rywal (kosa zrodziła w 1999, po tym jak w meczu towarzyskim obu klubów banda sławnego Rafaela Di Zeo zaatakowała fanów Chacarity).
Od 2010 roku najpopularniejszy zespół Argentyny nie miał okazji rywalizować z „Chacą”, a gdy ostatnio zmierzyli się z nią to byli w poważnym kryzysie i przegrali aż 1:4. Byłaby świetna okazja do rewanżu za tamten blamaż.
Ciekawi mnie, co tak naprawdę potrafi ten Calleri. To jest piłkarz, którego wartości nie potrafię ocenić. Raz myślę, że jest naprawdę nieprzeciętny, innym razem nie widzę w nim wystarczająco dużo zalet, żeby zaistnieć w Europie. Piłkarza zagadka dla mnie.
Kurcza ale ten Gago to „bezproduktywne drewno” heh
Musisz poczekać najpierw czy osiągnie coś w Argentynie. Jeśli pójdzie w ślady choćby i Rodrigo Palacio będzie mógł być dumny. Bo Calleri wybrał drogę aby najpierw wypromować się w lidze argentyńskiej tak jak właśnie kiedyś Palacio, a potem spróbować podbić Europę.
Przecież to jest Lord 😀