Czarne żniwo wśród argentyńskich piłkarzy. W maju aż trzech zawodników niższych lig kraju tanga zmarło na boisku. Tym razem przedwczesna śmierć dopadła pierwszoligowca i nie nastąpiła ona na płycie gry. 26-latek Diego Barisone, będący od tego roku obrońcą Lanús zginął w wypadku samochodowym.
Jeszcze niedzielnego wieczora rozegrał 90′, gdy jego drużyna podejmowała u siebie Defensa y Justicia, przegrywając 0:1 po utracie gola w ostatnich sekundach meczu. Niestety takim gorzkim finiszem zakończył karierę.
Dwa dni później wracając samochodem z rodzimego Santa Fe do Buenos Aires miał wypadek. Jak do niego doszło? Otóż, kierując autem zbyt szybko uderzył w tył ciężarówki, po czym wypadł z trasy doszczętnie masakrując siebie i swój wehikuł. Śmierć była natychmiastowa.
Diego Barisone urodził się w Santa Fe. Był wychowankiem tamtejszego Uniónu, gdzie zadebiutował w grudniu 2009. Przez rok 2013 występował na wypożyczeniu dla Argentinos Juniors, następnie wrócił do macierzystej drużyny. Na początku bieżącego roku wykupił go Lanús. Dla „El Granate” rozegrał łącznie 18 spotkań i nie strzelił żadnego gola (wszak grał jako stoper).
PS. mecz Lanús w San Juan przeciwko lokalnemu San Martín, który miał odbyć się w najbliższą niedzielę zostanie przełożony na inny termin. Drużyna z południa Buenos Aires uda się w tym czasie do Santa Fe aby wesprzeć rodzinę tragicznie zmarłego defensora.
W maju bieżącego roku na boiskach Argentyny umarło trzech piłkarzy z niższych lig. Byli to kolejno:
- Emanuel Ortega (San Martín de Burzaco – czwarta liga) – 21 lat, uderzył głową o betonową bandę przy boisku, zmarł w szpitalu 11 dni później
- Cristian Gómez (Atlético Paraná, Primera B Nacional – druga liga) – 27 lat, zasłabł na boisku, stracił przytomność i zmarł po przewiezieniu do szpitala
- Maximiliano Gil (Huracán de Carlos Tejedor, liga regionalna) – 21 lat, jak wyżej
Wygląda to jak klątwa. Czym spowodowana jest tak niepokojącą seria śmierci wśród argentyńskich piłkarzy? Pech, jakieś fatum, czy brzemienny w skutkach okazuje się nierozsądny styl życia?
Od lat to nazwisko nam towarzyszyło…