Na pierwszy rzut oka starcie Olimpo vs Aldosivi miało być potyczką dwóch klubów niewiele znaczących w argentyńskiej elicie. To tutaj wydarzyła się jednak rzecz niesłychana. Otóż lewy defensor tej drugiej ekipy – Franco Canever zdobył aż dwie bramki samobójcze walnie przyczyniając się do porażki „Rekinów”.
Miejscowy zespół pewnie wygrał 3:1, a pierwsze dwa trafienia dla Olimpo były dziełem feralnego obrońcy, który najpierw niefortunnie przeciął dośrodkowanie z rzutu wolnego, a pod koniec pierwszej części „zwieńczył” kontratak Joel Acosty niechcący dobijając jego strzał. Tuż przed kwadransem przerwy Jonathan Blanco dobił gości trafiając do pustej siatki. Oto jak ładną akcję „Aurinegros” przeprowadzili, cudem unikając pozycji spalonej:
W ostatnich minutach inny obrońca beniaminka Federico León strzelił honorową bramkę trafiając głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Nie zmienia to faktu, że Aldosivi poniosło bolesną wpadkę z kandydatem do spadku i raczej nie mają już co myśleć o zostaniu czarnym koniem trwającego sezonu. Nawet majowe rozbicie Boca na La Bombonera tego nie zmieni. Po prostu mają zbyt mało doświadczoną ekipę.
Pozostałe sobotnie wyniki:
Defensa y Justicia vs Nueva Chicago 2:1 (0:1), gole – 0:1 Alejandro Gagliardi (39′), 1:1 Ignacio Rivero (61′), 2:1 Esteban Saveljich (69′)
Wydawało się, że czerwona latarnia ligi – Nueva Chicago w końcu odniesie pierwszą wygraną, bo do przerwy byli na prowadzeniu. Ale nic z tego. Na samym początku zmarnowali karnego, przed przerwą Alejandro Gagliardi poprawie wykończył na piątym metrze centrę z rzutu wolnego.
DyJ podczas drugiej części odwróciła wynik, zgarniając cenne trzy punkty przybliżające ich do utrzymania. Świetnie trafienie na 1:1 zanotował Ignacio Rivero, gdy finezyjnym uderzeniem zza pola karnego znalazł drogę do celu. Kilka minut później Esteban Saveljich (obrońca reprezentacji Czarnogóry) po rykoszecie od przeciwnika trafił na 2:1 przechylając szalę zwycięstwa na korzyść „El Halcón”.
Jeśli chodzi o beniaminka ze stołecznej dzielnicy Mataderos to degradacji raczej nie unikną. Aczkolwiek, skoro jeszcze niewiele ponad rok temu byli trzecioligowcem to co się dziwić, że dziś są w ogonie pierwszoligowej stawki…
GOLE:
Alejandro Gagliardi:
Ignacio Rivero:
Esteban Saveljich:
***
Atlético de Rafaela vs River Plate 1:5 (1:2), gole – 0:1, 0:2, 1:3 i 1:4 Fernando Cavenaghi (27′, 30′, 60′, 82′), 1:2 Alexander Barboza Ullúa (45′), 1:5 Guido Rodríguez (85′)
Nokaut River grającego rezerwowym składem! Efektowny tryumf na ziemi outsidera mimo, że Marcelo Gallardo awizował do gry takich młokosów jak Pablo Carreras, Leandro Vega, Tomás Martínez, Lucas Boyé, Guido Rodríguez czy Ekwadorczyk Abel Casquete (dwaj ostatni zanotowali odpowiednio gola i asystę).
Bohaterem stał się jednak weteran! Cztery gole autorstwa Cavenaghiego, choć we wszystkich przypadkach doświadczony atakujący kierował futbolówkę do bramki z najbliższej odległości wykańczając centry od kolegów. Dla zdemolowanej Rafaeli trafienie na otarcie łez także uzyskał wychowanek „Millonarios” – Alexander Barboza Ullúa wypożyczony do „La Crema” przed tygodniem.
Kropkę nad „i” postawił Guido Rodríguez, który zaliczył swoje pierwsze trafienie w profesjonalnej karierze. Wpisał się na listę strzelców kilkanaście minut po wejściu na boisko wykorzystując okazję jeden na jednego z bramkarzem.
Półfinaliści Copa Libertadores 2015 nie zamierzają tracić dystansu do Boca i nadal mają tylko 3 oczka mniej aniżeli obecny lider klasyfikacji. Teraz czas zapewnić sobie finał elitarnych rozgrywek. Po wygranej 2:0 nad Guaraní u siebie ciężko rokować ażeby nie zdołali do niego awansować.
GOLE:
Fernando Cavenaghi:
Fernando Cavenaghi:
Alexander Barboza Ullúa:
Fernando Cavenaghi:
Fernando Cavenaghi:
Guido Rodríguez:
***
Racing Club vs Sarmiento de Junín 2:1 (2:0), gole – 1:0 Diego Milito (5′), 2:0 Washington Camacho (35′), 2:1 Tobías Figueroa (90′)
Racing Club grał przeciętnie, ale zdołał ograć beniaminka Sarmiento. Już w 5 minucie obrońcy tytułu wyszli na plus kiedy Diego Milito w polu bramkowym udanie przeciął dośrodkowanie zdobywając gola klatką piersiową. Półgodziny później urugwajski pomocnik Washington Camacho podwyższył na 2:0 trafiając do bramki efektownym szczupakiem.
Goście starali się odrobić straty, ale było ich stać tylko na honorową bramkę jaką uzyskali w ostatniej minucie za sprawą Tobíasa Figueroa. Racing obecnie jest na czwartej lokacie, tracąc cztery oczka do liderującej Boca Juniors.
GOLE:
Diego Milito:
Washington Camacho:
Tobías Figueroa:
***
Colón de Santa Fe vs Lanús 1:2 (1:1), gole – 1:0 Gustavo Villarruel (24′), 1:1 Sergio González (27′), 1:2 Víctor Ayala (70′)
Braterski pojedynek dla Lanús. Co ciekawe kibice tych klubów mają ze sobą oficjalną zgodę, co jest zjawiskiem rzadkim w Ameryce Łacińskiej. Jako pierwsi strzelili gospodarze z Santa Fe, gdy w 24′ Gustavo Villarruel otrzymał dogranie od Pablo Vegettiego, wykiwał bramkarza i trafił mając pustą siatkę. Lecz trzy minuty później Sergio González zdobył swoją drugą bramkę w tych rozgrywkach wyrównując stan rywalizacji – wykorzystując dośrodkowanie z kornera od Víctora Ayali pokonał bramkarza efektownymi nożycami.
Po przerwie stroną zdecydowanie przeważającą byli goście, ale długo nie potrafili znaleźć recepty na Jorge Brouna. Udało się dopiero w 70 minucie, gdy Víctor Ayala główką z piątego metra znalazł drogę do siatki. Paragwajczyk wpisał się na listę strzelców cztery raz w tym roku. Colón w końcówce mógł doprowadzić do remisu, aczkolwiek bramkarz przyjezdnych Matías Ibáñez znakomicie wybił strzał rezerwowego Garcii.
Ekipa Guillermo Barrosa Schelotto zanotowała spory progres w tabeli wskakując na siódmą lokatę z dorobkiem 27 oczek. Na wyścig o mistrzostwo już za późno, ale o strefie Liguilli do Copa Libertadores „El Granate” ciągle mogą realnie myśleć.
GOLE:
Gustavo Villarruel:
Sergio González:
Víctor Ayala:
Niesamowicie bramkostrzelna jest ta kolejka. W dotychczasowych ośmiu spotkaniach padło już 28 goli! Daje to okazałą średnią 3,5 goli na mecz. W ciągu całego sezonu ten współczynnik wynosi 2,27.